Nixe
2004-04-02 21:06:27 UTC
Frodkowi babrze się pysk, a konkretnie wargi (nie dziąsła). Zaczęło się od
brody - zrobił mu się na dolnej wardze taki różowy, twardawy bąbel z białymi
plamkami i rankami. Lekarz orzekł, że to tzw. "tłusta bródka" (nie znalazłam
zupełnie niczego na ten temat w necie, więc nie wiem, czy nie zmyślił) czyli
zakażenie bakteryjne i przepisał Flucinar. Próbowałam smarować, ale kot
zlizuje maść w tempie błyskawicznym. Mieliśmy jednak dużo szczęścia, bo bąbel
zniknął w ciągu 2-3 dni. Niestety - kilka dni później coś podobnego pojawiło
się na górnej wardze, ale w o wiele gorszym wydaniu. Warga wygląda dziś jak
nadżarta, zaczerwieniona, napuchnięta i twardawa. Próbuję smarować to
Flucinarem, ale nie mam pomysłu, co zrobić, by kot tego nie zlizywał.
Zarezerwowałam dziś godzinę i po prostu trzymałam kotu pysk, żeby nie wytykał
jęzora i dał trochę podziałać tej maści. Ale nie wiem, czy to wystarcza. W
poniedziałek idę ponownie do weta (niestety - jutro nieczynne) i zamierzam
wymusić na nim inny lek. Na mój gust kot powinien dostać antybiotyk, jeśli
faktycznie jest to zakażenie bakteryjne. A Flucinar to raczej na zmiany
łojotokowe, alergiczne, a nie na owrzodzenia.
Czy macie pomysł, co to faktycznie mogłoby być za świństwo (warga wygląda
tak, jakby ktoś odgryzł jej kawałeczek, krew nigdy nie leciała, nie ma ropy,
zęby, dziąsła, język i podniebienie są bez zmian. Frodo na pewno się nie
oparzył, nie skaleczył, nikt go nie pogryzł. Apetyt ma normalny, więc raczej
nie boli go za mocno, posmarować też sobie daje bez uciekania)
I drugie pytanie - jak efektywnie stosować maści w obrębie kociego pyska? Czy
naprawdę jedynym wyjściem jest trzymanie mu ściśniętego pyszczka? Smarowanie
przez sen odpada, bo kot się momentalnie budzi.
brody - zrobił mu się na dolnej wardze taki różowy, twardawy bąbel z białymi
plamkami i rankami. Lekarz orzekł, że to tzw. "tłusta bródka" (nie znalazłam
zupełnie niczego na ten temat w necie, więc nie wiem, czy nie zmyślił) czyli
zakażenie bakteryjne i przepisał Flucinar. Próbowałam smarować, ale kot
zlizuje maść w tempie błyskawicznym. Mieliśmy jednak dużo szczęścia, bo bąbel
zniknął w ciągu 2-3 dni. Niestety - kilka dni później coś podobnego pojawiło
się na górnej wardze, ale w o wiele gorszym wydaniu. Warga wygląda dziś jak
nadżarta, zaczerwieniona, napuchnięta i twardawa. Próbuję smarować to
Flucinarem, ale nie mam pomysłu, co zrobić, by kot tego nie zlizywał.
Zarezerwowałam dziś godzinę i po prostu trzymałam kotu pysk, żeby nie wytykał
jęzora i dał trochę podziałać tej maści. Ale nie wiem, czy to wystarcza. W
poniedziałek idę ponownie do weta (niestety - jutro nieczynne) i zamierzam
wymusić na nim inny lek. Na mój gust kot powinien dostać antybiotyk, jeśli
faktycznie jest to zakażenie bakteryjne. A Flucinar to raczej na zmiany
łojotokowe, alergiczne, a nie na owrzodzenia.
Czy macie pomysł, co to faktycznie mogłoby być za świństwo (warga wygląda
tak, jakby ktoś odgryzł jej kawałeczek, krew nigdy nie leciała, nie ma ropy,
zęby, dziąsła, język i podniebienie są bez zmian. Frodo na pewno się nie
oparzył, nie skaleczył, nikt go nie pogryzł. Apetyt ma normalny, więc raczej
nie boli go za mocno, posmarować też sobie daje bez uciekania)
I drugie pytanie - jak efektywnie stosować maści w obrębie kociego pyska? Czy
naprawdę jedynym wyjściem jest trzymanie mu ściśniętego pyszczka? Smarowanie
przez sen odpada, bo kot się momentalnie budzi.
--
PozdrawiaM - smutna, jak zwykle, gdy ktoś choruje w domu :-(
PozdrawiaM - smutna, jak zwykle, gdy ktoś choruje w domu :-(